Strony

niedziela, 12 czerwca 2016

Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo! - bycie nolifem może ci się przydać po śmierci


Mówi się, że śmierć nie jest wcale końcem. Po śmierci możemy przejść do innego, lepszego świata, który pozbawiony jest trosk, obaw, cierpienia.. A może jednak jest tak jak przedstawili nam to ludzie odpowiedzialni za stworzenie animu Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo!?


Na KonoSubę natrafiłem całkowicie przypadkiem przeklikując tytuły proponowanych anime na jednej ze stron udostępniających odcinki. Przeczytałem połowę opisu tego anime i stwierdziłem "ok, nada się żeby kiedyś oglądnąć" bowiem rysowało mi się to jako sztampowe anime akcji jak np. SAO czy Hataraku Moou-sama! Miałem kilka serii do nadrobienia więc zostawiłem sobie ten tytuł na później jako lekką odskocznię pomiędzy seriami z którymi wiązałem "większe nadzieje". Po oglądnięciu pierwszych odcinków cały obraz rysujący się w mojej głowie legł w gruzach. Po tym nauczyłem się czytać pełne opisy fabuły.


Życie Kazumy Satou, odludka kochającego gry, w skutek tragicznego wypadku zakończyło się o wiele za szybko… a przynajmniej powinno się zakończyć, ponieważ gdy chłopak otworzył oczy okazało się, że jednak nie umarł, a zamiast tego stoi przed nim piękna dziewczyna nazywająca siebie boginią. Proponuje mu ona podróż do innego świata, ale jest warunek: jeśli na to przystanie, będzie mógł zabrać ze sobą tylko jedną rzecz. „Zgoda, w takim razie zabiorę ciebie”, odpowiada Kazuma.Tak zaczyna się niesamowita przygoda odrodzonego Satou, której celem jest pokonanie wielkiego Króla Demona

Jak się okazuje nic nie jest takie jak mogłoby się wydawać. Kazuma i bogini(jak się okazuje ma na imię Aqua) po tym jak trafiają do innego świata są w niezbyt ciekawej sytuacji - bez jedzenia, pieniędzy czy dachu nad głową. Tutaj po raz pierwszy dowiadujemy się jakie zalety ma bycie nolifem spędzającym całe dnie przy komputerze i grającym w gry. Kazuma jako wielki entuzjasta gier RPG już po chwili znajduje rozwiązanie ich problemów.. A przynajmniej tak to wygląda bo zaraz na ich drodze pojawia się kolejny i kolejny i kolejny. Tak w kółko - właściwie całe to anime opiera się na tym, że gdy zdarza się coś co jest w stanie odmienić opłakaną sytuację bohaterów to okazuje się, że pojawia się przed nimi kolejna przeszkoda.

Życie bohatera nie jest łatwe i szybko okazuje się, że Kazuma biorąc ze sobą Aquę zamiast potężnego ekwipunku, wielkich magicznych mocy czy stosu złota popełnił ogromny błąd gdyż to głównie ona jest przyczyną ich niezbyt wesołej sytuacji. Muszą znaleźć pracę, śpią w stajni i nie mają szans z nawet bardzo słabymi "bestiami". Może być gorzej? Może gdyż niedługo potem spotykają potężnego, acz bezmyślnego i bardzo ograniczonego maga Megumin oraz całkowicie beznadziejnego - jeśli chodzi o kwestie bojowe - krzyżowca Darkness. Niby z ich pomocą zaczynają powoli stawać na nogi, ale.. Tutaj już polecam oglądnąć samemu

Tak właściwie to można by już tutaj skończyć pisać o tym anime bo ciężko jest cokolwiek więcej o nim powiedzieć. Jest to typowy komediowy średniak, który nie ma do zaoferowania nic poza trywialnym humorem, kilkoma ecchi momentami i niezbyt porywającą fabułą. Wszystko opiera się na głupkowatych żartach sytuacyjnych, głupim zachowaniu bohaterów i postawieniu w środku tego śmieszkowatego chaosu Kazumę - gościa, który jako jedyny potrafi ruszyć głową, choć bywa, że nie potrafi wyciągnąć wniosków z popełnionych przez siebie błędów.

Wspomniałem o momentach ecchi, ale ani nie ma sensu ni potrzeby się nad tym rozwodzić - ot wielkie, podskakujące piersi, wyuzdanie, podteksty. Jednak jest to dużo lepiej umiejscowione i przedstawione i po prostu bardziej pasuje niż np. w takim Gakusen Toshi Asterisk, o którym napiszę jak tylko skończę drugi sezon.

Kreska jest standardowa - ani to brzydkie, ani nie wzbudzało we mnie jakichś specjalnych odczuć. Muzyka pasowała do całości, ale też nie była niczym wyjątkowym, czymś co jakoś specjalnie zapadałoby w pamięć. Opening i ending też nie są niczym specjalnym - da się tego słuchać, ale nie zapadły mi w pamięć jak choćby te z Ano HI Mita Hana no Namae wo Bakutachi wa Mada Shiranai.

Jak widać, choćbym nie wiem jak się starał to nie jestem w stanie napisać czegokolwiek ponad to co napisałem. To animu to taki typowy, lekki, mało ambitny średniak, który jednak ogląda się niezwykle przyjemnie i na prawdę można się przy tym dobrze bawić. Spodobał mi się prosty, trywialny humor, postaci mimo iż totalne ofermy to nie irytowały. Może to dlatego, że tak jak w przypadku mojego ulubionego Onegai Teacher to anime jest świadome tego czym jest i nie stara się za wszelką cenę oszukać widza, ze jest czymś więcej.


Pozdrawiam,
Grizz


A na koniec opening i ending :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz