niedziela, 11 sierpnia 2013

Sword Art Online - moje słowa irytacji.




Sword Art Online to anime z 2012 roku. Z którego pochodzi sezonu to nie wiem i mało mnie to interesuje gdyż dla mnie sezony nie mają znaczenia - oglądam tylko dokończone serie.



Ale wracając.. SAO to anime z gatunku Shōnen, a nie jak twierdzą pewne sfery seinen(skąd oni seinena wzięli O_o ?).



Anime opowiada historie niejakiego Kazuto Kirigaya który uwielbia gry sieciowe. 


Na rynek wchodzi właśnie nowa gra MMO i ten oto młody człowiek postanawia w nią grać(należy dodać, że był beta testerem - istotna kwestia). Co ciekawego jest w tym MMO? A no to, że bazuje ono na pełnej wirtualnej rzeczywistości - umysł i zmysły gracza przenoszą się do gry. Więcej na ten temat tutaj - klik. No dobra.. MMO, wirtualna rzeczywistość, bardziej wypasiony Oculus Rift no i co z tego? A no to, że w dniu premiery, kiedy to tysiące jak nie miliony graczy weszło do gry nastąpiło BUM!! Nie można się wylogować.. Błąd gry? A gdzie tam, to za proste by było. GM i jednocześnie twórca gry, niejaki Kayaba Akihiko postanawia zabawić się w boga i uwięził wszystkich w grze. 


Na domiar złego nadał avatarom wygląd ludzi, którzy daną postacią grają. Robi się ciekawie? Jest jeszcze jedna kwestia dzięki której to MMO jest inne, wyjątkowe. KAYAAAABA!!(niespodzianka na końcu) stwierdził najwyraźniej, że jak się bawić to na całego i dodał ciekawą opcję, aczkolwiek jeśli ktoś zginie w grze to ginie i w realnym świecie - jego mózg jest smażony przez NerveGear. Jak mogą się uwolnić? Dojść do ostatniego piętra pałacu(bo świat jest stworzony na zasadzie pięter i przypomina wielki pałac) i pokonać ostatniego bossa.. Prościzna. Warto nadmienić, że pokonać bossa może ktokolwiek, a i tak wszyscy opuszczą grę. Psychopata? Według mnie tak, a według twórców nie, ale obejrzyjcie i się przekonajcie.

Pominę opis każdej sceny gdyż nie ma to być streszczenie i przejdę dalej. Gdy już ludzie pogodzili się z tym, że muszą dzień w dzień, noc w noc walczyć by przeżyć w  grze i realnym świecie, w SAO trwają przygotowania do rajdu na bossa. Przy okazji wychodzi na jaw, że większość graczy nienawidzi beta testerów(uciekaj Krito! - taki nick ma Kazuto). Wtedy oto nasz bohater poznaje Yūki Asunę(taki ma nick i tak ma na imię - NOOB) - kolejną główną postać i jak się okaże wielką miłość Kirito. 


Właściwie teraz dopiero zaczyna się właściwa akcja.

To  tyle słowem wstępu. Mam nadzieję, że jasno przybliżyłem fabułę i najgłówniejsze postaci.. Teraz czas na tytułowe "słowa irytacji".

W tymże anime jest mnóstwo motywów, które mnie irytują, denerwują, którą są zrypane tylko dlatego, że twórcy postanowili upchnąć wszystko w jak najkrótszym czasie. Zacznę może od tego, że postać Kirito przez znaczną większość anime jest przedstawiana jako samotny Czarny Szermierz, który nie ma gildii, walczy sam, żyje sam i w grupie pojawia się tylko podczas raidów. NONSENS!! Kirito cały czas z kimś jest - czy to z gildią, która przez niego została wybita prawie do nogi, a jedyny ocalały(szef którego nie było) popełnił samobójstwo 


czy to z kimś na misji




czy to idzie sobie z kimś po surowce


czy to z Asuną


.. I tutaj pojawia się kolejny motym - SAO to haremówka. Kolejny motyw byłby dobry gdyby nie to, że został upchnięty w krótki odcinek czasu i wyszła kicha. Jest to mianowicie główny wątek romansowy(pominę całą drogę to tego i to, że zakochali się w sobie będąc w grze) Kirito i Asuny - ślub (rly O_o ?? ślub w wirtualu? lulz), domek nad jeziorem.. Wątek jak najbardziej fajny, przyjemny, dający trochę wytchnienia od ciągłego nawalania i narzekania, że zostali uwięzieni w grze. Naprawdę bardzo fajny motyw, ale był tak skompresowany, że nie mogło wyjść nic dobrego - nie wyszło. Wyglądało to tak jakby chcieli zrobić z tego jednoodcinkowy filler, ale brakło im czasu to rozciągnęli na kilka odcinków, ale i tak jest to za krótki, za szybki, za mało.


Tutaj też dochodzi kolejny motyw.. Jeszcze bardziej poryty.. WIRTUALNE DZIECKO!! 



No sorry, ale kto to wymyślił!? Rozumiem, że to system, który miał sprawić, żeby nie ześwirowali, ale przez to właśnie ześwirowali - przywiązali się do 0101010101, pokochali(tak w ogóle to Asuna ma 17 lat, a Kirito 16 i mówią o miłości, mają wirtualne dziecko.. Gorzej niż Sims), zaopiekowali się, stracili, płakali bla bla bla.. Normalne to to chyba nie jest? No, ale nie zapominajmy, że to anime w świcie MMO - nie wszystko musi być normalne.. Kontynuujmy :) 
Teraz przedstawię motywy, które zakrawają o absurd. Absurdalny motyw nr. jeden to to, że Asuna ginie w grze, ale w realnym świecie nie i co ciekawe dalej jest uwięziona w świecie wirtualnym, ale innym bo jakoś została przeniesiona i nic się jej nie stało. Tiaaa.. Japonia ;) Dodam, że w późniejszym etapie anime nie było nawet napomknięte czy naprawdę ludzie umierali, czy nie, ale wiadomo tylko, że Asuna przeżyła. Jest to niby wyjaśnione jakoś w Accel World(według zeznań kumpla bo nie oglądałem), że siła woli i takie tam, no ale DO CHOLERY CZY RESZTA NIE CHCIAŁA ŻYĆ!? Echhh.. Japonia ;) Idąc dalej.. Absurdalny motyw nr. dwa to to, że kolejny właściciel gry(tym razem jest to Alfheim Online - umierasz to i tak żyjesz) jest zakochany czy ki pieron w Asunie.. STARY PRYK CHCE PRZELECIEĆ ASUNĘ!! 


No nie jest nie wiadomo ile starszy(nie sądzę by były to dziesiątki lat) od naszej kochanej Asuny, ale ona ma przecież 17 lat!. Echhh... Japonia ;) Jest to o tyle chory motyw, że jego zapędy są wręcz obsesyjne - najpierw zamyka Asunę w nowej grze, a potem jeszcze próbuje zabić Kirito. Nawet oryginalny Zły wydawał mi się mniej nienormalny niż ten typ.


Dalej.. Spokojnie, to już prawie koniec ;) Absurdalny motyw nr. trzy to to, że w tej grze prawie każdy może być zajebistym hackerem i rozwalać zabezpieczenia gry.. Spoko, wystarczy dostać się do "konsoli" i już jesteś hacker pierwsza klasa. O ile jeszcze potrafię przetrawić, że Kirito okazuje się super hackerem bo w końcu siedział w tych grach sieciowych sporo czasu i może interesował się hackingiem(kto wie) i  nauczył się co nieco o hacowaniu, cheatowaniu itp. to jak mi wytłumaczycie, że taka Asuna też była super hackerem? Czy to nie lekkie przegięcie? Rozumiem, że chcieli przedstawić bohaterów jak na shōnena przystało no, ale nie przesadzajmy.
Czas na ostatni motyw. Absurdalny motyw nr. cztery - końcówka i powrót do gry. Gdy już się uwolnili, Kirito uwolnił Asunę.. Zgadnijcie co się stało.. Znowu zaczęli w to grać - tym razem w połączenie Alfheim Online i Sword Art Online. No proszę was.. Czy normalny człowiek po uwięzieniu w grze, po walce o życie w tejże gdzie, po uratowaniu ukochanej z łap pedofilo-sadysto-psychopaty wracałby do jakiejkolwiek gry MMO? Ja nie, a wy? Skrajność nad skrajnościami.

To tyle o irytujących mnie motywach. Warto wspomnieć, że z całego anime Sword Art Online można by zrobić dwie pełne serie pozbywając się tych - w moim mniemaniu - błędów rozciągając wszystko w czasie, dopowiadając pewne rzeczy i jednak pokazać Kirito jako tego samotnego Czarnego Szermierza. Oczywiście gdybym ponownie oglądnął to anime to pewnie znalazłbym kolejne o których zapomniałem, ale skoro zapamiętałem te to te są najważniejsze(tak mi się wydaje).

Ale ale.. SAO to nie tylko złe rzeczy. Są i dobre strony tej produkcji. Jakie? Kreska - bardzo ładna aczkolwiek Kirito powinien wyglądać bardziej jak facet. Muzyka - bardzo ładna i klimatyczna, pasuje do tego anime i całej akcji. Openingi - oba openingi są bardzo fajne i pasują do tego anime, ale przyznać muszę, że pierwszy podobał mi się najbardziej. Postacie - występujące w tym anime postacie są wyraziste(te które mają być wyraziste), jednych lubimy, innych nie, a trzecich nienawidzimy, bardzo fajnie wykreowane :)
Teraz największy plus - AMV. YouTube zalewają amv z SAO i mimo iż większość scen jest wtórna to nie można powiedzieć, że SAO nie jest bardzo dobrym materiałem na amv - sceny akcji, scenki rodzajowe i to jak ludzie to przeplatają z bardzo fajną muzyką jest genialne. Pozwolę sobie zaprezentować wam kilka, które WEDŁUG MNIE są najlepsze:


No.. To by było tyle.. Jak widać są plusy, ale nie zmienia mojego zdania na temat tego anime - jest słabe i twórcy zaprzepaścili szansę by było to czymś bardzo dobrym(a mogło być). No cóż, nic na to nie poradzę.. No, ale przyznać muszę, że nawet przyjemnie mi się to oglądało, a bardzo przyjemnie ogląda mi się AMVki ;) Kończąc dodam jeszcze, że nie rozumiem dlaczego tak wszyscy się jarali tym SAO i mówili, że takie świetne, że cudowne, że idealne, że genialne.. Czy ludzie na prawdę nie potrafią dostrzec walących po oczach błędów? Wiem, że co człowiek to opinia, ale są rzeczy, które są niepodważalnie źle tutaj zrobione.

Dobra.. Koniec.. Nie rozpisuję się już dalej. Pozdrawiam każdego kto to przeczytam bardzo serdecznie i zachęcam do zostawienia komentarza w którym mnie pochwalicie, zjedziecie jak wściekłego psa czy co tam chcecie :) Proszę tylko o kulturę.

Pozdrawiam was serdecznie

Grizzfor.




Niespodzianka:

0 komentarze:

Prześlij komentarz