sobota, 9 lipca 2016

Angel Beats! - bardzo dobre anime ze słabą końcówką i dobrym zakończeniem



Długo wzbraniałem się przed napisaniem o tym animu. Już na początku uprzedzam, że jest wielce prawdopodobnym, że będzie tutaj sporo spoilerów - ciężko uniknąć tego kiedy największą siłą tak krótkiego anime jest fabuła. Od razu nadmienię, że nie grałem w VN i cały tekst jest oparty na wrażeniach z anime i TYLKO anime.


Akcja anime zaczyna się gdy protagonista Yuzuru Otonashi budzi się całkowicie pozbawiony wspomnień, w obcym miejscu, które wygląda jak szkoła. Pierwszym co widzi to młoda dziewczyna celująca z karabinu do innej młodej dziewczyny po czym bez pardonu dostaje w twarz informacją, że jest martwy i musi dołączyć do SSS(Shinda Sekai Sensen) i walczyć z tą drugą, którą zwą Tenshi(z jp. Anioł) bo jeśli tego nie zrobi to zniknie. Zachował się tak jak zapewne zachowałby się każdy z nas - nie uwierzył, a przez ten brak wiary dostał od Tenshi ostrzem prosto w pierś i obudził się w szkolnym "szpitalu".

Po przebudzeniu poznaje Yuri Nakamurę(to ta pierwsza dziewczyna) i kilka innych osób z SSS, które wyjaśniają jak sprawy się mają. Cała ta szkoła to miejsce do którego trafiają po śmierci młodzi ludzie po to by przygotować się do reinkarnacji w czym ma pomóc prowadzenie normalnego szkolnego życia wśród iluzji ludzi zwanych NPC. SSS buntuje się przeciwko temu przez co prowadzą nieustanną walkę z przewodniczącą rady uczniowskiej - Tenshi.. Tak jakby, ale o tym później.



Na ten moment to tyle o fabule jako takiej gdyż nie chcę zbyt wiele zdradzać tym, którzy spoilerów boją się jak ognia. Przejdźmy do standardowych kwestii.

Graficznie jest standardowo jak na rok 2010. Mimo iż jest to już 6 letnie anime to nie postarzało się jakoś strasznie choć wyraźnie widać różnicę pomiędzy kreską dzisiaj, a wtedy, ale nie jest źle. Nie ma fajerwerków, ale nie odstrasza jak wiele innych anime, których nie oszczędził ząb czasu. Można by się kłócić czy kreska nie mogłaby być ciut lepsza, bardziej "złożona" gdyż jest kilka anime z tamtego okresu, które niewątpliwie wyglądały lepiej, ale nie ma sensu czepiać się czegoś co jest dobre. Jedyne co mnie w tej kwestii nieco boli to mała różnorodność lokacji, w których toczy się akcja Angel Beats!, ale to może być zabieg celowy ze względu na hermetyczność środowiska.

Shinda Sekai Sensen - bardzo wesoła gromadka :)
Członkowie SSS wyraźnie odcinają się na tle NPC. Każdy jest indywidualnością, nie ma dwóch takich samych postaci. Widać to doskonale gdy, którakolwiek z postaci dostaje choćby odrobinę czasu antenowego - to jak i co mówią, zachowania, stosunek do innych ludzi. Mimo iż są w jednej organizacji to nikt nie jest tutaj bezkrytyczny w stosunku do innych, nie stanowią masy, a zbieraninę jednostek świadomych siebie. Bardzo przyjemnie ogląda się wzajemne zażyłości, niechęci, walkę z własnymi uprzedzeniami względem innych gdy trzeba. W trakcie oglądania kolejnych odcinków straciłem poczucie, że oni przecież nie żyją, że walczą przecież o pozostanie sobą i miałem wrażenie, że obserwuję bandę młodych ludzi, którzy po prostu dobrze się bawią. Jednak pomimo tego co złego by między poszczególnymi osobami nie zaszło to każdy jest skłonny stanąć za drugim murem. 

Chciałbym pełen album od Girls Dead Monster

Soundtrack tej serii jest genialny. Nie jest tutaj tak jak w innych seriach, że tylko mi pasował. Tutaj wybijał się ponad wszystko. Jeśli miałbym podać jeden jedyny powód dlaczego to anime jest wybitnie warte obejrzenia, to ze względy na soundtrack. Nie ma chyba utworu, który po prostu by pasował, zlewał się z całością. Są anime, które mogłyby "działać" bez muzyki w tle, albo z kilkoma tylko utworami. Nie tutaj. Tutaj OST nie jest tylko tłem. Ośmielę się nawet stwierdzić, że jest jednym z głównych bohaterów. Nie ważne czy to piosenki Girls Dead Monster czy utwór dotyczący jakiejś postaci/sytuacji - każda melodia wybija się nadając całości wyjątkowego charakteru. Mamy tutaj utwory od lekko rockowych po spokojne, a nawet takie, które potrafił chwycić za serducho człowieka tak nieczułego jak ja. Jest to bez dwóch zdań najlepszy soundtrack jaki kiedykolwiek słyszałem w anime. Z resztą przekonajcie się sami - link do playlisty na youtube: klik.

Podsumowując - anime jest świetne. Są oczywiście pewne zgrzyty i nieco gorsze momenty, ale ciężko winić o to anime zamknięte w 13 odcinkach. Nie chciałem w tym tekście zbyt wiele zdradzać(dlatego taki krótki) bo uważam, że nie istnieje wiele anime, które tak jak Angel Beats! zasługują na obejrzenie. Mogę z czystym sercem i sumieniem polecić je każdemu. Bez wyjątków.

Tym akcentem zakończę w miarę bezspoilerową część tekstu. Jeśli nie oglądałeś anime, a zamierzasz to nie czytaj dalej. Serio. Jestem człowiekiem, który nie pluje się o spoilery, ale po obejrzeniu Angel Beats! wiem, że w tym przypadku spoilery są po prostu profanacją. Dziękuje za przeczytanie.



Pozdrawiam,
Grizz







SPOILER ALERT!

Niestety to anime nie jest idealne. Zacznę może od tego, że jeden z najważniejszych motywów czyli sens istnienia świata, w którym dziej się akcja został potraktowany nieco po macoszemu. Może wyjaśnię. Ten stan przejściowy pomiędzy śmiercią, a reinkarnacją jest po to, aby młodzi zmarli mogli pogodzić się z życiem jakim mieli(bo trafiają tu tylko ci, którzy nie potrafią zaakceptować życia jakie mieli - poza Yuzuru, Kanade(Tenshi) i Yuri). W tym świecie dostają też szansę na młodość jakiej nie mogli doświadczyć ze względu na swą śmierć. Pod koniec anime każdy - a przynajmniej takie wrażenie odnosi widz - godzi się na odrodzenie, dostrzega, że dopełniło się to co go trzymało w tym świecie po śmierci, jest w końcu w stanie zniknąć. W pewnym momencie  fabuły Yuzuru dostrzega jak właściwie sprawy tutaj wyglądają i postanawia z pomocą Kanade pomóc każdemu pogodzić się z życiem jakim miał i, że popchnie wszystkich w stronę odrodzenia. Niestety pokazane zostało to nam na zaledwie kilku przykładach. SSS to w gruncie rzeczy duża grupa i mimo, że poznajemy zaledwie wybranych jej członków to ta grupka zostaje jeszcze bardziej okrojona. Rozumiem, że pokazanie historii każdego wydłużyłoby anime - może byłoby to dobre, może nie - ale twórcy mogli pokusić się o coś więcej niż tych kilku wybranych. Boli mnie, że nie pokazano czegoś więcej o najbardziej enigmatycznej postaci czyli o TK, ale może to już urok tej postaci.

Kolejnym elementem, który nieco mnie zasmucił to często widziany w krótkich serial motyw - pod koniec akcja drastycznie przyspiesza. Nie jest to może jakoś wybitnie złe bo jednak mamy tutaj w jakiś sposób wyjaśnione co się dzieje(oglądałem anime gdzie akcja była szybka na zasadzie "bo tak"), ale wygląda to tak jakby w pewnym momencie twórcy przypomnieli sobie "hej, kończy nam się limit odcinków, pora to kończyć".

Teraz troszkę o dziurach fabularnych i przeinaczaniu faktów. Wyraźnie jest dawane widzowi do zrozumienia, że ci którzy się dostali do tego świata to ci, którzy nie pogodzili się z życiem jakim mieli, ale mamy tutaj trzy wyjątki - Otonashi, który stracił pamięć, Kanade, która musi zrobić coś i dlatego tu jest i najbardziej kuriozalny czyli Yuri. Yuri jest całkowitym zaprzeczeniem idei istnienia świata w którym się znajdują. Jest ona chyba jedyną osobą, która do początku do końca jest pogodzona z życiem jakim miała. Wiele sobie zarzucała, obwiniała się o śmierć rodzeństwa, ale była z tym pogodzona, żyła. To co ją trzymało po śmierci to właśnie to, że była do tego stopnia pogodzona z przeszłością, że nie dopuszczała możliwości by zapomniała o tym(po reinkarnacji jest się całkiem inną istotą - bo niekoniecznie odrodzisz się jako człowiek). Chciała pamiętać. Nie chciała dopuścić by to co się stało po prostu zniknęło, by przepadło.Nie chce stać się kimś innym. Nagle też przechodzi przemianę i postanawia się odrodzić. Niby fajnie, że mogła pójść dalej, ale troszkę brak tu konsekwencji. Nie zmienia to jednak faktu, że ta wyjątkowość Yuri na tle innych postaci przypadła mi do gustu.

Teraz może o Yuzuru. Gdy odzyskał wspomnienia powinien zniknąć, ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Dlatego, że znalazł sobie cel by zostać - pomaganie innym pogodzić się z życiem jakie mieli. I teraz nagle możliwości pozostania w tej pośmiertnej szkole jest więcej. Nie jest to może złe, ale jednak jestem człowiekiem, który lubi konsekwencję w działaniu, a od plot twistów wymagam czegoś więcej.

Kanade i dziury fabularne. Gdy już wiemy, że jakiś cel pozwala utrzymać się w tym świecie to dowiadujemy się, że taki cel ma też Kadane i łączy się on bezpośrednio z postacią Otonashiego. Otonashi pod koniec swojego życia gdy już właściwie zdecydował się zostać dawcą organów, a jego serce trafiło do Kanade, która i tak w końcu umarła(ale nie to jest ważne). Yuzuru trafia do szkoły ewidentnie później niż Kanade, która umarła później, a jest tak mniej więcej tak długo(a prawdopodobnie dłużej) niż Yuri, która gdyby żyła(jest taka informacja w anime) "byłaby teraz babcią". Nie wiem jak jest w grze, ale nie da się nie dostrzec tutaj takiej dziury. Twórcy całkowicie zignorowali istnienie czegoś takiego jak czas. Oczywiście można stwierdzić, że nie trafia się do szkoły zaraz po śmierci, ale jest to straszliwie naciągane. Jednak stanowi to otwartą furtkę dla drugiego sezonu. Jeśli twórcy by się postarali to mogliby połączyć to, ze Otonashi pojawia się później niż Kanade z motywem człowieka, który stworzył Angel Player, ale musieliby zrobić to na prawdę sprytnie, żeby nie było czuć na kilometr zwykłym łataniem dziur w fabule.

Na koniec wspomnę jeszcze o końcówce i zakończeniu. Pominę wyżej wymienioną dziurę fabularną. Nie podobało mi się to wylewanie łez przez Otonashiego i ten jego egoizm. Nie wspominajmy, że trochę tak nagle zakochuje się w Kanade. Powinien cieszyć się, że jego luba może w końcu pójść do przodu i też powinien zrobić to do czego nakłaniał innych. Ten w tym czasie zalewa się łzami i zostaje. Może z jakiegoś powodu nie może się odrodzić? No chyba jednak może jeśli popatrzymy na scenę po endingu, gdzie mija Kanade po reinkarnacji nucącą My Song. Podobało mi się to zakończenie - lubię happy endy, ale nie mogę ukrywać, że strasznie gryzie się z tym co widzieliśmy wcześniej. No, ale feelsy były :)

Jest jeszcze alternatywne zakończenie, które jeśli połączyć to z końców mogłoby stanowić dobry pomost z kolejnym sezonem. Takowego pewnie nigdy się nie doczekamy i może to dobrze. Może nie powinniśmy odkrywać wszystkich tajemnic.

Co by jednak nie mówić, jakich błędów i niedopatrzeń nie wytykać to nie da się ukryć, że anime jako całość jest po prostu świetne.

0 komentarze:

Prześlij komentarz